Stefania Wilczyńska – pani Stefa
26.05.1886 – 5.08.1942
Urodziła się w dość zamożnej rodzinie żydowskiej. Była córką Sary/Salomei z Walfiszów i Izaaka/Juliana Wilczyńskich. Miała czworo rodzeństwa. Po ukończeniu gimnazjum i kursów przygotowujących do pracy z małymi dziećmi wyjechała za granicę, by kształcić się dalej. Przez pewien czas uczyła się w Szwajcarii, aczkolwiek bakalaureat, czyli półdyplom, uzyskała w Belgii. Dość szybko zaangażowała się w prace Towarzystwa „Pomoc dla Sierot”, którego celem było wspieranie najuboższych dzieci żydowskich. Była członkinią Komisji Opiekuńczej Towarzystwa i współdecydowała o tym, czy konkretne dziecko zostanie objęte wsparciem.
Od 1908 roku pracowała w przytułku mieszczącym się przy ulicy Franciszkańskiej 2, który Towarzystwo przejęło rok wcześniej. Tam też poznał ją Henryk Goldszmit, młody lekarz, pisarz, a później także i wychowawca, znany publicznie jako Janusz Korczak. W 1912 roku Towarzystwo „Pomoc dla Sierot” otworzyło Dom Sierot we własnej siedzibie przy ulicy Krochmalnej 92. Stefania Wilczyńska została naczelną wychowawczynią w placówce, która nominalnie kierowana była przez Janusza Korczaka. Wilczyńska wielokrotnie przejmowała jednak obowiązki zarządcze, co związane było z rozległymi zewnętrznymi aktywnościami Korczaka, ale także z jego wyjazdami, choćby w czasie I wojny światowej, kiedy został powołany na front.
Wilczyńska odpowiedzialna była ze sprawy związane z organizacją codziennej pracy instytucji. Przygotowała między innymi system dyżurów, a także utrzymywała kontakt z wychowankami, którzy już opuścili placówkę. Od połowy lat 20. odpowiedzialna była również za młodych wychowawców (tak zwanych bursistów) przebywających w Domu Sierot i zdobywających tam pierwsze doświadczenia pedagogiczne. Jako wychowawczyni mogła sprawdzić się także w Palestynie, do której czterokrotnie podróżowała. Sprawowała również funkcję wizytatorki i odwiedzała różne żydowskie instytucje opiekuńcze, dzieląc się swoim doświadczeniem.
Nigdy nie założyła własnej rodziny, ale dzieci i bursistów z Domu Sierot traktowała w sposób szczególny. Z wieloma z nich utrzymywała długi i serdeczny kontakt. Dzieci dawnych wychowanków, jak chociażby Jarosława Abramowa-Newerlego, syna wychowanki Domu Sierot Barbary Szejnbaum i Igora Newerlego, sekretarza Korczaka, traktowała jak wnuki i pozwalała im nazywać się „babcią Stefą”.
Wiosną 1939 roku wróciła do Warszawy po kilkumiesięcznym pobycie w Palestynie, przeczuwając, że tu będzie bardziej potrzebna. W czasie pierwszych tygodni wojny zorganizowała przy Krochmalnej 92 punkt opatrunkowy, a później także szwalnię. Wraz z Korczakiem, innymi żydowskimi pracownikami i dziećmi pod koniec 1940 roku przeniosła się do żydowskiej dzielnicy zamkniętej, początkowo do budynku Szkoły Handlowej im. Marii i Józefa Roeslerów przy ulicy Chłodnej 33, a później, po korekcie granic getta jesienią 1941 roku, do gmachu Towarzystwa Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy Siennej 16 / Śliskiej 9. Mimo szansy ratunku pozostała w instytucji do samego końca, troszcząc się o dzieci i współpracowników. W czasie Wielkiej Akcji Likwidacyjnej, 5 sierpnia 1942 roku, wraz z Korczakiem, innymi wychowawcami i dziećmi została przeprowadzona na Umschlagplatz, skąd wyruszyła w transporcie do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Treblince, gdzie została zamordowana.
Stefania Wilczyńska w 1947 roku została pośmiertnie odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi za znaczący dorobek w dziedzinie opieki nad dziećmi. Przez lata jednak historia jej życia przysłonięta była opowieścią o Januszu Korczaku. To on dla wielu stał się najbardziej wyraźnym symbolem spolegliwego opiekuna, który swoim podopiecznym pozostał wierny do końca. Szczęśliwie jednak w ostatnich latach postać Stefanii Wilczyńskiej – a także innych kobiet, działaczek społecznych, wychowawczyń i opiekunek – jest coraz bardziej obecna w opowieści o historii pracy na rzecz najbardziej potrzebujących.
(na podstawie ŻIH)
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o postaci Stefanii Wilczyńskiej, polecamy lekturę książki Magdaleny Kicińskiej “Pani Stefa”